11/11/2014

Rozdział 4

(Będzie dużo opowiadań Laury.)
*Perspektywa Rossa*
Powiem szczerze. Nie spodziewałem się tego po Laurze, ale cieszyłem się z pocałunku. Darze Laure wielkim uczuciem, lecz wolę jej tego nie mówić. Co będzie jeśli ona tego nie czuje ? Wszystko się za przeproszeniem ,,zjebie,, i nie będziemy już nawet przyjaciółmi. Zachowam to dla siebie.

Po chwili wróciłem do rzeczywistości. Miałem przed oczami śliczne oczy Laury, które wpatrywały się we mnie podczas pocałunku. Uśmiechnąłem się, a ona go odwzajemniła. Chyba było widać że jestem szczęśliwy i że to mi się podoba. Laura palcami rozczesywała mi moje tlenione włosy, a ustami coraz bardziej zagłębiała pocałunek. Było mi naprawdę przyjemnie.
- No już starczy bo się zjecie - odchrząknął Ellington
Zaraz się od siebie oderwaliśmy i powróciliśmy do gry. Teraz kręciła Laura i wypadło na Rydel. Blondynka wybrała wyzwanie i chyba zaczęła tego żałować. Musiała przebrać się w ciuchy jakiegoś chłopaka i udawać że podrywa Van. Ale dziewczyna się nigdy nie poddaje i wykonała zadanie. Gdy zabawa się rozkręciła do gry doszły butelki alkoholu i piwa. Riker porozdawał każdemu po jednym piwie i wódce i  wróciliśmy do gry. Teraz to nie była już normalna butelka. Wszyscy byli już tak najebani, że zaczęliśmy się już tylko rozbierać. Miałem tak nawalone w głowie że już powoli zapominałem co robię.
*Laura*
Jedyna piłam najmniej z wszystkich. Chciałam nie próbować wódki więc wypiłam tylko jedno piwo. Widziałam jak Ross już nie wyrabiał i zaraz zwymiotuje od tego wszystkiego, więc postanowiłam go zabrać stamtąd do pokoju. Powiedziałam Van że nie chcemy już grać i pociągnęłam blondyna na górę. Byłam w samej koszulce i bieliźnie więc chłód lecący z okna w jego pokoju dopadał moje nogi. Zamknęłam drzwi i po chwili okno. Mimo wszystko było mi tak zimno że zaczęłam się lekko trząść. Tlenioniony chyba to zauważył, bo po chwili czułam jego oddech na szyi. Przyznam że trochę się go bałam bo był pod sporym wpływem alkoholowym. Delikatnie odsunęłam się od niego i chyba zrozumiał że nie chcę żeby teraz mnie dotykał. Wziął żel i ręcznik, zapalił światło i wszedł do łazienki zamykając za sobą drzwi na zamek Słyszałam jak zaczął napuszczać wody do wanny. Wzięłam jakiś ostry przedmiot i sprawnie otworzyłam nim drzwi. Chciałam być tam razem z nim, żeby wiedzieć że na pewno nic mu nie jest i że się nie utopi, bo przy takim narąbaniu on jest zdolny do wszystkiego. Weszłam do środka i zobaczyłam Ross'a pochylonego nad toaletą. Wiedziałam że będzie wymiotował. Po takim spożyciu i jego mizernej minie wszystko samo wynikało. Podeszłam do niego, musnęłam lekko w policzek i szepnęłam mu do ucha - ,,dasz radę,,. Odeszłam kawałek, odwróciłam się by zmyć z oczu makijaż i po chwili słyszałam jak resztki jedzenia i alkoholu lądują teraz w ubikacji. Ross podniósł się i widziałam w lustrze jak zaczął do mnie podchodzić. Po chwili czułam już jego ręce w pasie. Chyba przypomniał sobie jak zareagowałam jakieś dziesięć minut temu i powoli zaczął się odsuwać. ,,Możesz,, - powiedziałam. Uświadomiłam sobie że mimo takiego stanu blondyna, on nic mi nie zrobi. Sam mi kiedyś powiedział, że nie wie co by zrobił gdyby mnie skrzywdził. A bo jego oczach można było wywnioskować że jest jak bezbronne zwierzę, które strasznie się męczy. Takie niewinne. Ross zakręcił kran, wpuścił jeszcze trochę swojego żelu i zaczął się rozbierać. Byłam trochę zawstydzona. Widzieć przyjaciela nagiego to nie jest pierwszy lepszy widok. Pomyślałam że może się wstydzi czy coś bo zwolnił tempo przy spodniach, więc odwróciłam się na pięcie i przekręciłam zamek w drzwiach aby wyjść. Nagle rzucił że mogę zostać bo jemu to nie przeszkadza, a lepiej by było gdyby ktoś go teraz pilnował. Zgodziłam się i usiadłam na podłodze pod drzwiami. Postanowiłam że wyciągnę telefon i zacznę coś czytać, aby nie widzieć Ross'a w stanie nagości, bo jeszcze coś palnę i dopiero będzie. Włączyłam mojego ulubionego bloga i zaczęłam nadrabiać rozdziały. W tym samym czasie tleniony powoli odpinał pasek od spodni i ściągał je w  dół. Mimo że miałam tego bloga, jakoś tak nie mogłam się oprzeć i co chwilę na niego spoglądałam. Myślę że ma on za bardzo rozbudowaną klatkę piersiową i przez to wszystkie laski tak mają. Grrrr! Dlaczego on musi być taki przystojny i seksowny ?! Kropelki potu spływały mu po klatce w dół, aż do gumki od bokserek. Po chwili widziałam jak ręce blondyna powędrowały na jego bokserki, a on pozwolił im swobodnie opadać w dół. Zamknęłam oczy i wróciłam do czytania mojego bloga, lecz do końca nie mogłam się skupić. Po około 20 minutach skończyłam rozdziały i wstałam by sprawdzić czy blondyn jeszcze żyje. Ten siedział na goło w wannie pełnej piany bawiąc się jakąś żółtą kaczką i krzycząc ,,Ratunku ja tonę !,,. Czasem myślę że mimo że Ross jest pełnoletni, nadal jest małym chłopcem, a jego dzisiejsze zachowanie w wannie na to wskazywało. Usiadłam z powrotem na miejsce, oparłam głowę o drzwi i czekałam aż tleniony skończy się pluskać. Po jakichś 5-10 minutach stał już przede mną w ręczniku i czekał aż otworzę drzwi i wyjdziemy. Zostałam w środku bo chciałam się wykąpać. Byłam już taka śpiąca że myślałam że nie dam rady, ale jakoś mi się udało. Zaczęłam obmywać swoje ciało w każdym zakamarku moim kremowym żelem. Musiałam umyć też głowę ponieważ nie nadawała się już do żadnego użytku. Około godziny 01:03 wyszłam z łazienki, owinięta tak jak wcześniej Ross białym, puchatym ręcznikiem. Przebrałam się w piżamy  i wskoczyłam do kanapy, która stała obok łóżka blondyna. Ten zaczął na mnie patrzyć ze zdziwieniem. I nagle nastała ta niezręczna cisza, której cholernie nienawidzę. Odezwałam się więc pierwsza. Nie mieliśmy za szczególnych tematów. Nagle tleniony wtrącił:
- Laura... Możesz spać ze mną ? - Spytał z błagalnym wzrokiem i trochę przerażonym - Boję się...
- Ty się boisz ? - prychnęłam - Czego ?
- No boo... A co jeśli mnie ufo zabierze ? - pisnął.
Widać było że Ross już jest w niezłym stanie. Gada już takie rzeczy, że swoją aktualną głupotą przebija Rocky'iego.
- No.... - zastanawiałam się i chciałam utrzymać go w niepewności.
- Plooooose - zrobił te swoje maślane oczka.
- No Dobra ! Niech Ci będzie.. - rzuciłam.
Chłopak pisnął z podekscytowania, a ja wskoczyłam mu mimowolnie do łóżka. Okryłam się ciepło kołdrą, podniosłam poduszkę i teraz siedziałam na łóżku. Nie chciało mi się spać bo byłam przed chwilą odświeżona od rześkiej wody. Widać było że tlenionemu też się nie chciało, bo usiadł koło mnie i wpatrywał się tymi swoimi czekoladowymi oczami w moje włosy.
- Mogę je poczesać ? - spytał.
Przyznam że byłam zdziwiona. Chłopak pyta się mnie czy może mi poczesać włosy. Jeszcze takiego czegoś nie doświadczyłam, ani nie słyszałam. Lekko się zaśmiałam i parsknęłam - ,, Możesz,,. Podałam mu olejek, który zawsze wsmarowuje w swoje włosy i szczotkę. Lecz po chwili zabrałam mu olejek. Przy jego mózgu wiedziałam że zamiast mieć piękne, puszyste włosy, miałabym teraz na głowię OLEJ. Sama wsmarowałam go sobie w włosy i kiedy już skończyłam, dałam znać blondynowi że może już zacząć czesać. Ten wziął do ręki szczotkę i delikatnie czesał moje włosy od góry do dołu. Było to naprawdę bardzo przyjemne, ponieważ ja zazwyczaj się spieszę i szarpie te włosy bez opamiętania. Po około 10 minutach chłopak powiedział że skończył swoją robotę. Podziękowałam mu długim przytulasem i poleciała mi z oczu jedna łza. Przypomniało mi się jak mój były chłopak mnie przytulał. Mój kochany Jake, który mnie zranił. Jakie czułam wtedy ciepło.Powoli z oczu zaczęło mi coraz bardziej kapać. Ross to chyba zauważył i spojrzał się na mnie. Już miałam mu powiedzieć o co chodzi, lecz ten wtrącił przede mną ,,Laura.. Zapomnij.. On nie był Ciebie wart,,. Przez te słowa zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Skąd on w ogóle o tym wie ? Wolałam o tym nie myśleć więc oryginalnie zaproponowałam oglądanie filmów. Ross się zgodził i włączyliśmy jakąś komedie bo na horrory nie mieliśmy ochoty. Woleliśmy się pośmiać. Wybraliśmy ,,Sąsiedzi,, i już po chwili nawzajem śmialiśmy się się z niektórych momentów. Po obejrzeniu filmu położyliśmy się spać. Blondyn już smacznie chrapał, a ja obracałam się z boku na bok. Nagle usłyszałam szelest w pokoju. Przestraszyłam się. Po chwili usłyszałam donośne pukanie w okno, a zaraz po tym drzwi od balkonu same się otworzyły. Zaczęłam szturchać tlenionego, lecz nic mi to nie dało bo spał jak kamień. Postanowiłam być odważna i wstałam sama do balkonu.
Gdy już byłam przy drzwiach, zaczęłam strasznie krzyczeć, a po chwili leżałam już na podłodze nieprzytomna...
------------------------------------------------------------
Hej Misie ;* Oto rozdział 4. Jego napisanie trochę mi się przedłużyło, dlatego że nigdy jakoś tak nie miałam czasu by się zebrać i go napisać. Mam nadzieje że wam się spodoba ;*
Komentujesz - Motywujesz
~ Klaudia ~

3 komentarze: