8/24/2014

Rozdział 2

*Laura*
Obudziłam się o 11:24 w blasku promieni słonecznej niedzieli. Nawet nie pamiętam jak i kiedy zasnęłam. Moja kołdra wraz ze mną i poduszką leżały na podłodze. To pewnie dlatego, że zawsze w nocy się tak strasznie wiercę i kiedyś przecież w nowym domu musiało być pierwsze spanie na podłodze. Wstałam, położyłam pościel z powrotem na łóżko i nawet zaścieliłam. Podeszłam do szafy i wybrałam zestaw jaki chcę założyć. Wzięłam to. Po drodze łapnęłam jeszcze kosmetyczkę i udałam się do łazienki. I niestety nastąpiła ta chwila gdy zawsze rano spoglądam w lustro, tylko teraz było o wiele gorzej niż myślałam. O Bosze ! Co To Jest ?! Na całej twarzy miałam rozmazany tusz do rzęs, po wczorajszym płakaniu. Włosy miałam w takim nieładzie jakby ptak zrobił sobie na nich gniazdo. W dodatku oczy miałam podkrążone i w całości wyglądałam jak Zombie ! No po prostu świetnie ! Wzięłam chusteczki do demakijażu i zaczęłam zmazywać z siebie te niedoskonałości. Na szczęście po trzeciej chusteczce wyglądałam jak nowo narodzona. Postanowiłam że umyje włosy, bo z taką szopą i tylko szczotką nie dam rady. Włożyłam głowę do kabiny prysznicowej, odkręciłam kran i na moje włosy poleciała ciepła woda. Gdy włosy były całe zamoczone, nałożyłam szamponu, spieniłam i spłukałam. Następnie nałożyłam jeszcze trochę odżywki, żeby się je ładnie rozczesywało i ponownie polałam całe wodą. Umyte włosy zawinęłam w ręcznik i ubrałam się. Później wysuszyłam włosy i nałożyłam lekki makijaż. Tym razem Laura nie płacz ! - mówiłam do siebie. Ale niestety wszystko się może zdarzyć.  Wyszłam z łazienki, odłożyłam pidżamy i kosmetyczkę na półkę i udałam się na dół żeby zjeść śniadanie i wypić kawę bo byłam naprawdę strasznie nie wyspana, no ale jestem przecież umówiona na lunch z młodym Lynch'em (Lunch'em ^^ - od aut.). Gdy już miałam wychodzić, usłyszałam ciche chrapanie pod moimi drzwiami. Otworzyłam je i moim oczom ukazała się Van, która pewnie podsłuchiwała mnie i Rossa w nocy. Wzięłam jakąś pustą szklankę po piciu, nalałam do niej wody i oblałam moją kochaną sis. Nawet nie wiecie jaka była zdezorientowana i wkurzona. Schowałam się przed nią na dole, w łazience, w wannie (Nic innego mi do głowy nie przyszło xD - Od aut.) i czekałam. Lecz znacie moją siostrę, jest ona chytra. Poszła do kuchni i zabrała ze sobą patelnie. Jak tylko zobaczyła mnie w wannie, zaczęłam krzyczeć i uciekać żeby mi nie dowaliła. Wybiegłam na dwór i teraz wyścig biegowy odbywał się na zewnątrz. Ganialiśmy się tak wokół domu dobre 5 minut i już mi się nie chciało biegać. Zadzwoniłam szybko dzwonkiem do drzwi u Lynchów, otworzyła mi Rydel, wbiegłam szybko do środka, po czym zatrzasnęłam drzwi. Stałam teraz oparta plecami do drzwi ciężko dysząc ze zmęczenia. Wszyscy patrzyli się na mnie takim wzrokiem jakby zaraz mieli powiedzieć jedno słowo... WTF ?!. A ja się śmiałam . Śmiałam się tak złowieszczo, że aż rozbolał mnie brzuch. Ross podszedł do mnie, dotknął ręką mego czoła i spytał się czy przypadkiem nie jestem chora. Odpowiedziałam, że na mózg na pewno i zaczęłam się ponownie śmiać. Blondyn wziął mnie na ręce i zaniósł do góry do swojego pokoju. Czułam się jak księżniczka, uratowana przez pięknego rycerza w srebrnej zbroi. Chłopak ułożył mnie na łóżku i usiadł koło mnie. Nagle spojrzeliśmy sobie w oczy. Ich błysk tak mnie zahipnotyzował że nie mogłam szybko oderwać wzroku. Po chwili uspokoiłam się, a na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech. ,,Czyli jednak nic Ci nie jest... To Dobrze,, - wyszeptał mi do ucha i lekko musnął mój policzek. O DAMN ! Zarumieniłam się... Iii... Tak ! Odwzajemniłam pocałunek... I teraz się wyda że Ross Shor Lynch choć trochę mi się podoba ! Na samą myśl trochę się zawstydziłam i robiło mi się słabo. Ross to potraktował jako mały, przyjacielski gest i tylko lekko się uśmiechnął. 
- Sorry ja... - zaczęłam.
- Nie. Nic się nie stało - Widać było że choć trochę mu się to podobało.
Lekko westchnęłam z ulgą i usiadłam obok czekoladowo-okiego. W głębi duszy strasznie cieszyłam się, że właśnie to się stało. Powiedziałam mu że już pójdę, bo przecież niedługo mamy lunch ! Weszłam do domu, rozłożyłam się na kanapie i miałam jeszcze sporo czasu więc włączyłam TV. Po godzinie oglądania spojrzałam na zegarek. Była już 12:48, a lunch jest o 13:00. ,, O k**wa !,, - krzyknęłam... Co ?! Ups... Myślałam że powiedziałam to w myślach. Z góry doszedł mnie głos Vanessy ,, Nie ładnie to się tak wyrażać droga panno ! ,, No przepraaaszam. Nawet wymsknąć mi się nie może we własnym domu ! Co za sprawiedliwość - powiedziałam z irytacją i pobiegłam szybko na górę.
*Ross - Nowość !*
Właśnie zakładałem czarne rurki, białą bluzkę z nadrukiem i moje ulubione trampki. Myślałem też o Laurze... Choć znam ją tylko 2 dni, tak strasznie mi się podoba... - pogrążyłem się w marzeniach. Nie ! STOP ! Tylko przyjaciele.  Mam nadzieje, że kiedyś wreszcie dojdzie ta informacja do mojej głowy. Wziąłem mały bukiet kwiatów, który miałem dla niej przyszykowany i zszedłem na dół. Nagle usłyszałem za sobą głos Rydel. Pytała gdzie się wybieram. Odpowiedziałem szczerze że na lunch z Laurą, pokazałem moje błyskotliwe białe ząbki, otworzyłem drzwi i poszedłem. Do Laury oczywiście nie miałem daleko, bo mieszka obok, więc się nie zmęczyłem, ani nic. Zadzwoniłem dzwonkiem i czekałem aż ktoś mi otworzy. Była to Vanessa i kazała żebym wszedł do środka, a Lau zaraz zejdzie. Nagle usłyszałem odbijające się od schodów odgłosy szpilek. Zobaczyłem ją. Buzia szeroko mi się otworzyła z wrażenia. Była śliczna. Ubrana w białą spódniczkę przed kolana w czarne paski. Do tego czarna obcisła bluzka na krótki rękawek odkrywająca lekko jej brzuch. Buty miała w tym samym kolorze, a włosy lekko podkręcone. Miała małą, czerwoną kopertówkę i lekki makijaż. Wyglądała tak.
- I jak wyglądam ? - spytała stojąc tuż obok mnie.
- Cudownie - Bo naprawdę tak wyglądała.
- To co ? Jedziemy ? 
- Pewnie 
Wyszliśmy na dwór i otworzyłem jej drzwi do mojego auta. Z szerokim uśmiechem na twarzy wsiadła, a ja zamknąłem. Usiadłem za kierownicą i pojechaliśmy do czterogwiazdkowej restauracji. W drodze, rozmawialiśmy o wielu rzeczach. Tematów mieliśmy multum. Spytała mnie czy mam dziewczynę. Pewnie ją to korciło. Odpowiedziałem że nie. Ona odwróciła się do okna i uśmiechnęła. Pewnie myślała że nie widzę. Zajechaliśmy na miejsce i weszliśmy do środka. Wnętrze wyglądało bombowo ! Było takie dostojne... Akurat na dzisiejszy lunch. Usiedliśmy przy stoliku, który był już dla nas zamówiony. Kelner podał nam Menu i zaczęliśmy myśleć co by tu zjeść. Po około 3 minutach Laura wybrała dewolaja + frytki i surówka, a ja zamówiłem sobie kurczaka w cieście. Zauważyłem że ja z Laurą to takie dwa małe łasuchy. Do dań poprosiliśmy o dwie szklanki soku, żeby przy czekaniu mieliśmy chociaż coś pić. Po chwili kelner wrócił z naszym piciem i powiedział że za dziesięć minut podadzą nam jedzenie. Podczas tych 10 minut, wypytywałem Laure o jej dzieciństwo. Strasznie byłem tego ciekawy. Ona zaś pytała mnie jak udało mi się tak wybić i jak przez to powstało R5. Dopiero po chwili spostrzegliśmy że gotowe dania stoją na stole już od jakiś 20 minut i powoli są zimne. Zabraliśmy się więc za szybkie jedzenie, żeby wszystko było jeszcze ciepłe, ale też dla tego że strasznie nam burczało w brzuchu od kiedy tu przyszliśmy. Po udanym lunchu odwiozłem Laurę do domu, a ta poprosiła abym został, bo Vanessa znowu była na nagraniach do jej filmu. Poprosiłem więc dziewczynę, aby zagrała mi coś na fortepianie. Spytała co, a ja odpowiedziałem że niech sama wybierze co zagra. Zagrała więc piosenkę 5 Second Of Summer - Amnesia. Jak gra wygląda tak ślicznie. Ma zamknięte oczy i gra wszystkie nuty z pamięci. A gra tak.... tak z sercem. Gdy skończyła utwór popatrzyła na mnie, a na jej twarz wkradał się lekki uśmiech. 
- Może być ? - spytała
- MOŻE BYĆ ?! Przecież to było świetne! - wydarłem się
- Dziękuje - podeszła i przytuliła mnie
Jej dotyk wprawia mnie o lekkie dreszcze i motylki w brzuchu. Odwzajemniłem gest i spytałem czy nie chciałaby się przejść na spacer. Odparła że bardzo chętnie. Powiedziała tylko żebym chwile poczekał bo chcę się przebrać w coś cieplejszego. Zszedłem więc na dół po schodach i poczekałem w salonie. Po 5 minutach była już na dole gotowa do wyjścia. Założyliśmy więc buty i kurtki, wyszliśmy z domu i Lau zamknęła drzwi na klucz. Udaliśmy się na dłuuugi spacer do Parku. Przy okazji wpadliśmy na gorącą czekoladę do kawiarni. Usiedliśmy w parku na ławce i oglądaliśmy jak powoli z drzew spadają liście. Dużymi krokami zbliża się jesień. Najładniejsza pora w roku. 
*Laura*
Siedzieliśmy na ławce a słońce tylko lekko dotykało moich policzków.  Wiatr podwiewał moje włosy, a nos miałam leciutko czerwony. Ross to chyba zauważył, podał mi swoją kurtkę i powiedział żebym ją założyła. Bez jakiegokolwiek odmawiania założyłam ubranie. Chłopak powiedział że może lepiej będzie jak już wrócimy do domu, bo jeszcze się rozchoruje. Zgodziłam się. Szliśmy wolniej niż wcześniej. Musnęłam lekko jego rękę żeby dać mu do zrozumienia , aby ją złapał. Zrozumiał i lekko złapał mnie za dłoń. Teraz mi było znacznie cieplej niż wcześniej. Jego delikatne dłonie sprawiały że od razu robiło mi się cieplej na sercu i czułam się bezpieczniej. Marzyłam teraz tylko o jednym. Gdy wróciliśmy, tym razem ja poszłam do Rossa. Powiedział że zrobimy sobie noc filmową. Horrorów. Szczerze ? Nie przepadam za nimi. Zawsze się boje że coś stoi za mną i zaraz mnie udusi. Wolę komedie, no ale chłopak strasznie mnie prosił i w końcu po kilku błaganiach, zgodziłam się. Usiadłam na kanapie i czekałam aż przyjdzie blondyn, bo powiedział że skoczy po rodzeństwo i tony popcornu. Ja to się czasem zastanawiam jak państwo Mark i Stormie z nimi wytrzymują. Przecież oni są jak małpy w dżungli. A szczególnie Rocky i Ellington. Ci jak coś odwalą, to w najgorszym przypadku całe Stany Zjednoczone o tym wiedzą. Nie dawno ponoć była tu policja, bo małpa Rocky zaczął skakać w nocy po dachu i udawać że jest batmanem. Założył skarpetkę na twarz i ubrał się na czarno. I przez to jakaś pani myślała że to włamywacz, który chcę wejść przez komin i zadzwoniła na alarmowy. Później Rocky był taki zawstydzony, że nie wiedział jak się tłumaczyć posterunkowemu. No ale nie ważne. Właśnie w tym momencie wpadła ta cała hołota do domu, rozsiedli się na kanapach i czekali aż Ross wróci z jedzeniem. Poszłam do kuchni żeby mu pomóc. Wiedziałam że biedak sam nie da rady. Gdy weszłam, zobaczyłam że chłopak w ręku trzymał mąkę. Chyba był przygotowany że tu przyjdę. Włożył rękę do pudełka, nabrał całą garść i rzucił nią we mnie. Zobaczyłam że obok, trochę dalej od blondyna leżała druga broń - cukier. Pobiegłam, wzięłam ją i zaczęłam oddawać Ross'owi. On rzucał we mnie mąką, a ja w niego cukrem. Bawiliśmy się tak chyba bez końca, bo Rockliff zaczął krzyczeć, że są głodni i pytać za ile skończymy. A my dalej. Ross miał całe ręce w mące. Powoli podchodził do mnie bliżej. W końcu stał ze mną twarz w twarz. Ja oczywiście nie miałam żadnej ucieczki bo za mną był mur oddzielający pokoje. No Pięknie ! Blondyn lekko złapał za moje nadgarstki, podciągnął je wyżej i oparł o ścianę przytrzymując. Teraz czułam jego oddech na mojej twarzy. Przybliżył głowę do mojego ucha i wyszeptał ,,Teraz już mi nie uciekniesz,,. Cofnął ją i zaczął zbliżać do mnie swoje usta. Ja żywię do niego uczucie więc też to zrobiłam. I w tym momencie wpadła Rydel do kuchni. Zawstydzeni oddaliliśmy się trochę od siebie, a chłopak puścił moje nadgarstki. ,,To może ja się wrócę, bo widzę że wam przeszkadzam,, - już się odwracała, lecz z Ross'em razem wykrzyknęliśmy ,,Nie ! Nie trzeba !,, i zaczęliśmy się śmiać. Rydel podeszła do nas, zrobiła brewki, zabrała razem z nami przygotowane miski popcornu i wróciliśmy do salonu. Wszyscy wypytywali się co robiliśmy, więc skłamałam i powiedziałam im że są takimi żarłokami że jedzenia trzeba przygotować dużo. Wróciłam jeszcze na chwile z blondynem do kuchni po picia. Ross'owi gdy sięgał tace znowu opadła grzywka na czoło. Tym razem jej nie poprawił. Czekał, aż ja to zrobię. Lecz Laura jest przebiegła, wzięła szklanki i wyszła. Ten odrzucił grzywkę i obrażony z założonymi rękami wrócił za mną do rodzeństwa. Usiedliśmy na kanapie i Riker poprosił żebym zadzwoniła po Nesse. Nie powiem, że trochę to mnie zdziwiło, no ale okey. Po chwili Van była już z nami. Ellington zarządził żeby włączyć ,,Sinister,, ponoć to horror godny obejrzenia. Jeszcze powiem wam jak siedzieliśmy. Żeby nie było. Od strony lewej, patrząc z góry ! Na początku siedział Rocky, a obok niego Ratliff. Następnie siedział Ryland, Ross i ja. Obok mnie usiadła Rydel, a zaraz za nią Van i Riker. I rozpoczął się maraton ! Wszyscy w skupieniu oglądali film. Tylko ja siedziałam z podkulonymi nogami z poduszką w ręku. Zawsze gdy były te straszne momenty zakrywałam nią oczy. Ross spojrzał na mnie i powiedział, że jak tylko będę się bała, mogę się do niego przytulić, a on mnie obroni i dał mi buziaka w policzek. Ja odpowiedziałam krótkie dzięki i odłożyłam poduszkę na bok... HALO ?! Coś tu jest nie tak ! Przecież my się nie zachowujemy jak przyjaciele ! - moje myśli nie dawały mi spokoju, więc postanowiłam że będę ich unikać i podziałało. Przez praktycznie cały film miałam głowę na torsie Ross'a i tylko chwilami spoglądałam na Rikera, który zamiast oglądać film jest zapatrzony w moją siostrę. To takie słodkie ! Po skończonym filmie Van poszła już do domu, a ja jeszcze zostałam, aby pomóc im sprzątać. Gdy wszystko było już na swoim miejscu i tak jak powinno być pożegnałam się z Lynchami, przytuliłam blondyna (To nasze codzienne pożegnanie przed spaniem), ubrałam kurtkę i buty i wyszłam. Zamknęłam drzwi i choć miałam strasznie blisko do domu, było mi zimno więc schyliłam głowę by zapiąć suwak od kurtki i przy tym nadal szłam. Po chwili wpadł na mnie jakiś pan, a ja krzyknęłam ,,Jak leziesz !?,,. Byłam zdenerwowana, dopóki nie spojrzałam mu w oczy...
 I wtedy zamarłam... Tak.. To był...

------------------------------------------------------
No Hej Wam ;*
Buahahah ! Klaudia jest zua dla was, bo skończyła w takim momencie ^^
A teraz pytanie... Jak myślicie, kto to był ?
Komentujcie bo to naprawdę motywuje :)
Klaudia

2 komentarze:

  1. Nie mam pojęcia kto to był
    Prawie Kiss,po co Rydel wchodziła??

    OdpowiedzUsuń
  2. zajebistyyyy..... piekny zarabisty. a co bedzie dalej nie mam pojecia... po tobie mozna spodziewac sie wszystkiego.

    OdpowiedzUsuń